poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 4

     Droga minęła jej szybko. Niby dwie godziny,a przy muzyce mija jak pięć minut, pomyślała Alicja. Powoli dojeżdżała na miejsce. Ubrała swój czerwony płaszczyk, poprawiła szalik i wychodząc z kabiny wyjęła telefon. Wybrała numer mamy.
-Mamuś ja będę wysiadać - w jej głosie było słychać radość.
-To dobrze. Ja zaraz będę wychodzić z firmy. Widzimy się za godzinkę pod Centrum, tak?- uwielbiała tą mamy troskliwość. Mimo, iż miała młodsze rodzeństwo rodzice troszczyli się o nią jak o malucha. Czasami ją to denerwowało, ale wiedziała, że działają w dobrej wierze.
  -Tak, tak. Do zobaczenia.
-Papa-pożegnała się mama, odkładając słuchawkę.
    Ala wychodząc z pociągu sprawdziła godzinę. Była 11:50. Za 15 minut powinnam mieć autobus, przypomniała sobie. Kiedy wychodziła z dworca skojrzyła, iż nie ma biletu. Rozejrzała się wokóło. Znalazła biletomat, gdzie pośpiesznie zakupiła bilet. Wsiadając do autobusu lini 525 wyjęła z kieszeni telefon. Z listy utworów wybrała ,, Party Shaker'' i pogłośniła muzykę w słuchawkach. Humor zdecydowanie jej się poprawił. Była uśmiechnięta. Po prostu zadowolna z życia.
    Wysiadając z autobusu rozglądała się za mamą lub chociaż jej samochodem. Znalazła ją przy wejściu na izbę przyjęć.
-Widzę, że jednak moja córa jest dzielna i nie płacze za domem! -przywitała ją mama, dając buziaka w czułko.
-Ja? No co Ty mamo. Pff. -Ala uśmiechnęła się.
    Kiedy weszły do budynku mama poszła zarejestrować Alicje w sekretariacie, ona czekała na korytarzu. Wiedziała, że zostaje tu sama. Niby miała jutro do niej wpaść babcia Kornelia i Ciocia Agnieszka z Klaudią, ale to nie to samo. Szkoda, że mama lub tata nie moga siedziec z nią do nocy.
    Mama wyszła i udały się w strone gabinetu lekarskiego.
-Alicja Mikulska proszona do gabinetu nr3. - wydobył się głos z głośnika wiszącego nad nimi.
     Udały się, więc w strone gabinetu. Właśnie miały zapukać kiedy drzwi przed nimi otworzył lekarz.
- Dzień Dobry - powiedział lekarz. Był miły i uśmiechnięty.
-Dzień Dobry -Ala odpowiedziała.
-Alicja, tak?
-Tak. Tak.
Lekarz chwilę coś pisał w karcie, potem zbadał dziewczynę.
-No dobrze. Teraz przejdziemy pod pokój badań wzrostu i wagi, po czym przyjdzie pani pielęgniarka i zaprowadzi Cię z innymi na oddział, dobrze? - lekarz spojrzał na Alę.
    Wyszli z gabinetu.
     Lekarz zaprowadził Alicję z mamą pod kolejny pokój badań i odszedł w stronę wind. Dziewczyna przytuliła się do mamy. Miała 15 lat, ale cały czas to uwielbiała. Mama pogłaskała ją po włosach.
   -Alicja ?- pani pielęgniarka stanęła przed nimi.
-Tak to ja. - Ala uśmiechnęła.
-Chodź, zmierzę Cię i zważe.
Dziewczyna wstała i poszła za pielęgniarką.
-Wejdź na wagę, proszę.
Ala zdjęła buty i weszła na wagę.
-Ty chudzino. Ile Ty masz lat ?
-15.
-I warzysz tylko 49,5kg?-pięlegniarka była chyba trochę zdziwiona. No dobrze chodź Cię teraz zmierze.
-Wie pani, u mnie koleżanki mają kompleksy w związku z wagą. Ja ich nigdy nie odczuwałam.
-Nie dziwnie Ci się. 159 cm wzrostu. Chodź założe Ci taką bransoletkę, którą musisz mieć przez cały pobyt.
Pielęgniarka założyła Ali na rękę małą bransoletkę po czym pokierowała mame i dziewczynę do wind i wjazd na 9 piętro.
Udały sięvw kierunku wind. Gdy jechały na górę Ala spojrzała na bransoletkę.
Alicja Mikulska.
19.02.1998r laryg.
Taki napis widniał na bransoletce. Wjechały na 9 piętro. Wchodząc na oddział Alicja pomyślała: teraz dopiero się zacznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz